Jest tylko jeden. Dla bezdomnego, miliardera, dla Ciebie jest tak samo długi – trwa kilkanaście godzin. Przemija schematycznie niczym kawałek papieru do wyrwania z kalendarza. Czy chociaż przez chwilę egzystowałeś w nim świadomie? Rano pędzisz do pracy, po drodze odwozisz dzieci i z językiem na brodzie ledwo na czas stawiasz się przed szefem. Jako uczeń musisz zdążyć na autobus, a najważniejszy dla Ciebie jest zapewne power bank, który w krytycznym momencie dotleni Twój smartfon. Ja emeryt – wstaję bardzo wcześnie, „pędzę“ do kościoła na 6.30, przecież po za mszą i sklepem to jedyna okazja aby spotkać ludzi z sąsiedztwa. Niezależnie od tego w jakim momencie życia się znalazłeś, tylko Ty…